Iryna Dreichan

Jako dziecko chodziłam do kościoła razem z rodzicami, słuchałam o Bogu, o Jezusie, ale wszystko ograniczało się tylko do tego. W mojej rodzinie nie mówiono zbyt dużo o Bogu, On w żaden sposób nie był częścią naszego codziennego życia. Pamiętam nawet sytuacje, kiedy czasem mój ojciec otwierał Biblię, przychodziłam do niego i przeszkadzałam mu w czytaniu. Jako dziecko nie rozumiałam – po co on to robi? Nie byłam ciekawa co czyta. Chciałam tylko pobawić się, zwrócić na siebie jego uwagę.
W miarę jak dorastałam zmieniałam się i zaczęłam zamykać się w sobie. Byłam osobą wrażliwą, bardzo przeżywałam wszelkie niepowodzenia, miałam mało przyjaciół i odczuwałam pustkę w swoim życiu, ale nie chciałam jej wypełniać w taki sam sposób jak moi rówieśnicy. Próbując coś zmienić w moim życiu na lepsze zaczęłam szukać pomocy w magii, ale szybko zrozumiałam, że to nie jest właściwe. Widziałam, że to był inny świat, daleki od Boga. Bardzo chciałam, aby moje życie miało znaczenie, bałam się bycia niepotrzebną i bezużyteczną, chciałam pozostawić ślad po sobie. Wtedy zaczęłam chodzić do kościoła z własnej chęci, szukając odpowiedzi na pytania, które roiły się w mojej głowie. Uczestniczyłam w zajęciach szkoły niedzielnej i tam Bóg zaczął pracować nad moim sercem. Uczyłam się więcej o Nim, zrozumiałam, że tylko On może wypełnić tę pustkę, którą odczuwałam w moim życiu, zabrać smutek, niepokój i strach. Zrozumiałam także, że Jezus chce mnie uwolnić od ciężarów życia, On przyszedł, aby odkupić mnie od winy za grzechy i dać obfite życie. Dlatego pewnego dnia zdecydowałam się, by powierzyć Mu swoje życie w modlitwie.
I moje życie powoli zaczęło się zmieniać. Bóg dawał mi spokój i zmieniał mój charakter – teraz jestem bardziej otwarta na innych ludzi. Z pomocą Jezusa mogę okazywać im miłość, wspierać, służyć pomocą. Wiem, że moje życie jest cenne w oczach Boga i jestem Jego ukochanym dzieckiem. Miałam już dużo okazji, aby przekonać się że „Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują” (Rz.8:28). Wielokrotnie doświadczałam Jego pomocy, mądrości w rozwiązywaniu trudności. Nawet kiedy przyjechałam do obcego kraju, sama, bez rodziny – Bóg zaopiekował się mną, jak mój dobry Tata i podarował mi cudownych przyjaciół, którzy wspierają mnie, są moją drugą rodziną. Ale najważniejsze jest to, że teraz mogę mieć nadzieję na wieczne życie w niebie, obok mego Zbawiciela, dzięki Jego łasce i śmierci na krzyżu za moje grzechy.
Życie w bliskiej więzi z Jezusem jest ogromnym szczęściem i nadaje memu życiu sens. Chociaż nadal mam różne problemy, to wiem, że nie jestem sama, czuję wsparcie i miłość Bożą. Jestem wdzięczna, że mogę rozmawiać z Nim, że On może być moim Przyjacielem oraz za to co mi daje, bo życie jest cennym darem i chcę oddawać Mu za to chwałę. Jestem szczęśliwa, że moim Bogiem jest Wszechmocny Stwórca całego świata!

Iryna Dreichan

KTÓRĄ CHCĘ OPOWIEDZIEĆ KAŻDEMU KOGO SPOTKAM