Przyszedł czas, kiedy uporczywie powracało do mnie pytanie: co nadaje sens mojemu życiu? Nie potrafiłam szczerze na nie odpowiedzieć. Byłam już dojrzałą kobietą, żoną, matką dwóch nastoletnich chłopców. Żyłam codziennością. Często bezradnie stawiałam czoła wielu problemom, z którymi nie umiałam sobie poradzić. Pragnęłam Bożego działania w różnych sytuacjach. Nieraz zwracałam się do Boga z prośbami. Wtedy przychodził, ale ustabilizowane życie i pogoń za obowiązkami powodowały, że za chwilę znów schodził na dalszy plan. Wychowałam się w rodzinie o tradycjach religijnych. Wiedziałam, że Bóg istnieje. Starałam się do Niego zbliżyć angażując się bardziej w praktyki religijne. Miałam wyobrażenie, że Bóg gdzieś jest, a ja czasami mam szczęście poczuć Jego miłość.
W moim sercu wciąż nasilało się pragnienie trwałego doświadczania Bożego działania. I Pan Bóg postawił na mojej drodze kogoś , kto mnie zaprosił na organizowany w sąsiedniej miejscowości Kurs Alfa. Na początku byłam sceptycznie nastawiona, ale pociągała mnie możliwość wysłuchania wykładów przypominających podstawy wiary chrześcijańskiej. Już podczas pierwszych spotkań poczułam, że Bóg mówi bezpośrednio do mnie. Jego plan był niezwykły – ustami wykładowców i słowami Pisma Świętego dotykał głęboko mojego serca. Kolejne wykłady przynosiły odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, które do tej pory były niezwykle skomplikowane i nie potrafiłam na nie odpowiedzieć. Wszystko to było niesamowite.
Tak rozpoczęło się moje spotkanie z żywym Bogiem. Zrozumiałam, że Bóg kocha mnie taką, jaka jestem mimo moich słabości i upadków, że mnie doskonale zna, akceptuje i chce się o mnie troszczyć. W szczególny sposób przemówił do mnie obraz Jezusa pukającego do drzwi, cierpliwie czekającego na zaproszenie i werset z Apokalipsy 3,20 „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną”. Zrozumiałam, że to ja muszę zdecydować czy otworzę te drzwi i zaproszę Jezusa do mojego życia, czy pozostanę obojętna. Uświadomiłam sobie, że niczego bardziej nie pragnę i w prostej modlitwie powierzyłam Mu życie uznając Go moim Panem i Zbawicielem.
To był początek zmian, które do dziś dokonuje w moim życiu Bóg. Odkryłam radość z modlitwy będącej szczerą rozmową z Jezusem, zapragnęłam czytać Pismo Święte, by móc lepiej poznawać Boga i być z Nim jak najczęściej. Moje serce wypełnił pokój, który ma swoje źródło w coraz większym zaufaniu Bogu. Po raz pierwszy zaczęłam patrzeć na swoje życie z perspektywy całkowitej zależności od Niego. Dzięki problemom, które pojawiają się uczę się każdego dnia, jak ufać Bogu. Wcześniej szłam swoja drogą, Bóg pozostawał w tyle i tylko w sytuacjach kryzysowych zwracałam się do Niego o pomoc. Dzisiaj idziemy razem, bo wiem, że On przygotował dla mnie najlepszy plan, chce go przede mną odkrywać i zaprasza mnie do tego. Mogę śmiało przyznać, że podążanie za Jezusem w realizacji tego planu nadaje sens mojemu życiu.
Joanna Masarczyk jmasarczyk@o2.pl