Heidi Paprocki

Straciłam wszelką nadzieję. Pamiętam, jak stałam na skraju przepaści, trzymając się mocno drzewa i powstrzymując przed skokiem. Zamknęłam oczy i znów widziałam siebie frunącą jak ptak ze szczytu. Wtedy właśnie zawołałam do Boga o pomoc.

Byłam bardzo wysportowanym dzieckiem, uwielbiającym ruch i świeże powietrze – wszystko dzięki memu starszemu bratu. Był dla mnie autorytetem, bohaterem i najlepszym przyjacielem. Wspólna gra w koszykówkę połączyła nas jeszcze bardziej. Gdy miałam dwanaście lat, sport ten pochłaniał mnie całkowicie. Zawsze miałam przy sobie piłkę, nawet podczas snu. Kiedy mój brat poszedł na studia, pozostała mi tylko koszykówka. Ona określała moją tożsamość. Grałam po to, aby uciec od życia i rozczarowań, jakie ze sobą niosło. Jako dziecko przeszłam przez pewne traumatyczne doświadczenia, a na boisku nigdy nie musiałam myślałam o przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości – liczył się tylko każdy rzut, każda chwila gry.

Gdy jest się młodym sportowcem, nie myśli się o możliwości odniesienia kontuzji, która może zakończyć twoją karierę. Kiedy miałam siedemnaście lat, podczas treningu, wykonując rutynowy blok, doznałam rzadkiego urazu kręgosłupa. Byłam u wielu lekarzy, ale żaden z nich nie dawał mi nadziei. Kiedy powiedziano mi, że nie będę mogła już więcej grać, byłam załamana. Nie miałam już po co jeść, ruszać się, a nawet oddychać. Czym było życie bez mojej jedynej miłości! Znienawidziłam wszystko i wszystkich. Rozważałam wiele sposobów, jak skończyć ze sobą. Cierpiąc z powodu bólu kregosłupa i nie mogąc grać w koszykówkę, straciłam wszelką nadzieję.

W tym trudnym okresie oskarżałam Boga za to, co się stało. Bóg był dla mnie ważny od dzieciństwa. Chodziłam do kościoła, słyszałam wiele historii biblijnych, modliłam się często. Kiedy byłam małą dziewczynką zroumiałam, że Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i zaprosiłam Go do swojego serca. Musiałam się jednak jeszcze wiele nauczyć o zadziwiającej Bożej miłości i o rzeczach, które utrudniały mi doświadczanie tej miłości. Myślałam, że znam Boga, i kochałam Go na swój sposób. Nie mogłam zrozumieć, jak mógł mi odebrać najważniejszą rzecz w moim życiu, skoro kocha mnie tak bardzo.

Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie. (Ks. Powtórzonego Prawa 5,7)

Kiedy tam, nad przepaścią, zawołałam do Boga o pomoc, On odpowiedział. Nie słyszalnym głosem, ale zmieniając mój sposób patrzenia na swoje życie. Przez tę kontuzję Bóg pokazał mi, że koszykówka stała się moim bogiem, moją miłością, moim życiem. Zrozumiałam, że Bóg kocha mnie tak bardzo, iż pragnie być Moim Bogiem, Moją miłością, Moim Życiem. Bóg przywrócił mi zdrowie i dał nową możliwość gry w koszykówkę. Nie było to łatwe i potrzebowałam kilku lat, aby nauczyć się ufać Bogu i powierzyć Mu całkowitą władzę nad swoim życiem. Bóg wzmocnił mnie nie tylko fizycznie, ale też umysłowo i duchowo. Teraz już nie muszę trzymać się drzewa nad przepaścią, aby ocaleć, ale trzymam się Boga i mogę być silna, bo moja nadzieja i życie są zakorzenione w Nim.

Heidi Paprocki

KTÓRĄ CHCĘ OPOWIEDZIEĆ KAŻDEMU KOGO SPOTKAM